Litwa, Czechy, Słowacja, Węgry, Austria, Włochy, Niemcy, Dania, Szwecja, Holandia, Belgia, Luksemburg, Francja, Anglia, Hiszpania.... Był czas, gdy w lusterku Tira odbijały się ulatujące w dal pasy autostrad Europy. Nie jedną noc przespałem w kabinie mojego domku na kółkach. I lubiłem mój los. Pireneje Hiszpańskie. Pamiętam, wjechałem kiedyś wyżej chmur. Gdy auto spowił całun, niemal nic nie widziałem. Cały samochód w jednej chwili był oblepiony miriadami miriad maleńkich unoszonych przez wstępujące prądy powietrza kropelek wody. I pamiętam moment, gdy wynurzyłem się z tej napowietrznej wodnej toni. Cichy, spokojny błękit niebios i dywan chmur jak okiem sięgnąć poniżej. Epifania.
Pamiętam szczyty Alpejskich gór. Ośnieżone, majestatyczne i ja, który zrównywałem się z nimi, jadąc do Szwajcarskiej osady Saas-Fee. Pamiętam kanion, czerwone skały gorącej Hiszpanii. Pamiętam niepojęcie żywą miriadami wodnych stworzonek plaże zatoki Biskajskiej na pograniczu francusko-hiszpańskim. Byłem w tylu miejscach. I pamiętam zdarzenie z dzisiejszego dnia, gdy dłonie starszego kapłana o siwych włosach drżąc bezładnie, przesuwały się po jego polikach i widziałem w tych drżących kapłańskich dłoniach niewypowiadany ból tego człowieka. Mówił o grzechach synów Kościoła. Czas pędzących w dal, odbitych w lusterku pasów jezdni przeminął. Dzisiaj sam, niegdyś kierowca, jestem w seminarium duchownym na czwartym roku mimo moich 43 lat życia. Jakież dziwne bywają losy człowiecze! Pewnie nie napisałbym tego tekstu, gdyby nie poruszył mojego wnętrza ten kapłan przepełniony troską o dobro Kościoła Chrystusowego. Tylu ludzi zdaje się dziś walczyć czy to czynnie, czy to biernie z Kościołem Pańskim. Dziś wstąpienie w szeregi alumnów seminariów Katolickich pewnie nie jest najlepszą lokatą. Czy więc pójście za Chrystusem kiedykolwiek istotnie było „dobrym pomysłem"?
Nie można usłyszeć słowika na pustyni palonej promieniami Heliosa, nie zaszeleści tu w koronach drzew liśćmi wiatr, nie przeleci kolorowy motyl...
Tym jest świat bez Boga. Straszliwą duchową pustynią, na której jedynie co jakiś czas można usłyszeć wyjące demony oszalałych umysłów produkujących następne potworności podawane ludziom jako prawdy do zaakceptowania. Świat potrzebuje Boga, nawet gdy tego sobie nie uświadamia, nawet gdy z Nim toczy ogłupiałą walkę, w której stawką jest samozagłada lub w najlepszym przypadku upodlenie człowieka. Ten starszy kapłan widział swoimi oczyma taki świat i.... i puste seminaria gdzie już nikogo nie ma.
Czy dobrym pomysłem jest pójść za głosem Chrystusa Pana? Bezsprzecznie TAK. Nawet gdy wszyscy będą pluć na kapłana, bezsprzecznie TAK. Bo czy złym pomysłem jest nieść światu nadzieję, miłość czy przebaczenie? Czy można nie odpowiedzieć na wołanie dobywające się z głębi serca, na przynaglenie do dawania ludziom Bożej miłości i pokoju? Paradoksalnie, im bardziej człowiek myśli, że nie potrzebuje Boga, tym głośniej woła, a w końcu i krzyczy jego serce i tym bardziej zagłusza się ten krzyk na różne sposoby. Serca jednak nie da się zagłuszyć. Nie wolno lękać się odpowiedzieć pozytywnie na wezwanie Pańskie: Samuelu, Samuelu. Trzeba podjąć ów dar powołania, dar, który jest i zadaniem do odrobienia. Trzeba nam tak jak ów prorok Samuel w końcu odpowiedzieć: Oto jestem Panie, mów, bo sługa Twój słucha.
Nie wolno bać się opluć czy inwektyw, przykrych spojrzeń. Trzeba zawsze pamiętać o słowach Pana: Błogosławienie jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali i proroków, którzy byli przed wami. (Mt 5, 11).
Nade wszystko pamiętajmy jednak, że wielu ludzi wierzy i potrzebuje kapłanów, a krzyczą z reguły najbardziej ci, którzy gośćmi są w Kościele czy też w ogóle w nim nie bywają. Tacy to najgłośniej „troskają się” o dobro Kościoła. Ja dziś jestem w seminarium duchownym, a ty zechcesz odpowiedzieć na Chrystusowe Pójdź za mną?
Pozdrawiam serdecznie.
Kleryk Damian.